Paweł Domagała – aktor filmowy i teatralny oraz muzyk. Absolwent Akademii Teatralnej w Warszawie. Przez kilka lat związany z Teatrem Dramatycznym w Warszawie i Kabaretem na Koniec Świata. Razem z Łukaszem Borowieckim wydali płyty „Opowiem Ci o mnie”, „1984” i „Wracaj”, a w listopadzie ukaże się czwarty album „Narnia”. W czerwcu, Paweł Domagała wystąpił na dwóch koncertach w Mainz i w Dortmundzie, zorganizowanych przez agencję Star Manager.

fot. K. Rainka
Pawle, czy to prawda, że już jako licealista, zarabiałeś na swoje wydatki, jako aktor?
Tak, to prawda. Kiedy byłem w trzeciej klasie liceum, wziąłem udział w castingu do jednego ze spektakli w Teatrze Powszechnym w Radomiu. Udało mi się wygrać casting i dostać moją pierwszą rolę teatralną. Krótko później otrzymałem propozycję, by zagrać w kolejnym spektaklu i w następnym…. Nie były to wtedy „kokosy“, ale na moje licealne wydatki zawsze miałem pieniądze. Poza tym sprawiało mi to ogromną frajdę. Jeździliśmy z naszym teatrem po całej Polsce i nie tylko. Jednak do Niemiec jeszcze jakoś nie trafiłem.
Pochodzisz z Wrocławia, ale często powtarzasz, że Twoje miasto, to Radom. Czy to miasto jest nadal ważne w Twoim życiu?
Ja tylko urodziłem się we Wrocławiu. Kiedy miałem trzy lata, moi rodzice po skończonych studiach przenieśli się do Radomia, skąd oboje pochodzili. Całe moje dzieciństwo i młodość spędziłem w Radomiu. Dlatego też mogę śmiało powiedzieć, że czuję się stuprocentowym radomiakiem. Myślę, że miasto, w którym się wychowałeś, zawsze będzie ważne w Twoim życiu. Tam się narodziły wszystkie marzenia i plany. Ja przeżyłem w Radomiu szalenie ciekawy czas polskich przemian lat 90. Z wieloma osobami, z którymi się wychowywałem, do dziś jestem w kontakcie i kiedy się spotykamy, chętnie wspominamy te czasy.
Słyszałem, że reżyserzy poza Twoimi umiejętnościami aktorskimi cenią fakt, że niesamowicie szybko uczysz się swoich ról. Czy to jest talent, czy masz na to jakiś sposób?
To nie jest talent, tylko efekt ciężkiej pracy. Wyniki same nie przychodzą… Ja jestem z natury pracowitą osobą, a jeśli pracy nad rolą poświęcisz odpowiednio dużo czasu, to jesteś w stanie nauczyć się jej dość szybko.
Czy rozpoczynając swoją drogę wokalną, sam się wkręciłeś w świat muzyki, czy zostałeś wkręcony?
To nie tak… Muzyka i aktorstwo rozwijały się u mnie równolegle. Ja już na studiach dorabiałem występując z gitarą w warszawskich klubach. Zawsze równie ważne było dla mnie zarówno aktorstwo, jak i muzyka.
A co było pierwsze, muzyka czy aktorstwo?

fot. Konrad Rogoziński
Na to pytanie ciężko jest mi odpowiedzieć, ale wydaje mi się, że to muzyka była pierwsza.
Powiedz, jak Ty sobie z tym wszystkim radzisz? Jesteś aktorem, tworzysz muzykę, razem z Łukaszem Borowieckim jesteście producentami Waszych utworów. Jak znajdujesz na to czas? Masz jeszcze chwilę dla siebie i dla rodziny?
Pewnie, że mam. To wszystko jest kwestią odpowiedniego planowania, logistyki i ustawienia własnych priorytetów. Trzeba sobie po prostu na rok, czy na dwa lata z góry ułożyć plan działania i jeśli okoliczności na to pozwalają, sukcesywnie go realizować. My wspólnie z Łukaszem tworzymy wszystko za nasze prywatne pieniądze, co oczywiście ma swoje dobre i złe strony. Przy czym w tym przypadku, te dobre strony zdecydowanie przeważają. Z pewnością w okresie wydawania i promocji nowej płyty, tej pracy jest więcej. Musimy dbać o finanse, księgowość, umowy i logistykę. Ryzykujemy własnymi pieniędzmi, dlatego musimy pilnować całego przedsięwzięcia. Mamy także wspaniałą grupę ludzi, współpracujących z nami. Kiedy masz dobrych współpracowników, którym możesz zaufać, to wszystkie zadania stają się o wiele prostsze, a sam możesz wygospodarować więcej czasu na życie prywatne. Wolne chwile spędzam najczęściej z rodziną. Staramy się, chyba jak każdy człowiek, oderwać choć na chwilę od codzienności, wyjechać na wspólny urlop, czy jakąś wycieczkę.
Twoje piosenki są niby lekkie i rytmiczne, ale przy tym również bardzo głębokie. Przyznam, że wciąż odkrywam w nich coś nowego. Czym się inspirujesz tworząc własne utwory?
Moje piosenki biorą się z życia i rozmów z ludźmi. Często umieszczam dla nich sekretne znaki, by wiedzieli, że to o nich opowiadam. Wszystkie moje piosenki są bardzo osobiste, a każda płyta jest takim moim dziennikiem emocjonalnym, czy dziennikiem uczuć. Każda płyta, to jest swego rodzaju mapa mojego życia. Słuchając jakiegoś dawnego utworu powracają często wspomnienia z nim związane. Muszę powiedzieć, że bardzo przyjemnie jest, tak sobie czasem powspominać… Cieszę się, że ludzie tak pozytywnie odbierają to wszystko, czym staram się podzielić.
Tekst utworu „Żmijowisko” pisała Twoja żona. Czy to znaczy, że trudno jest Tobie pisać na zamówienie? Czy tekst żony był tak dobry, że pokonał Twoje pomysły?
Do utworu „Żmijowisko” współtworzyłem muzykę, ale bałem się, że pisząc słowa do tej piosenki zdradzę widzom treść filmu. Grałem w serialu główną rolę i znałem cały scenariusz. Dlatego właśnie poprosiłem o pomoc moją żonę, Zuzę, która wniosła świeże myśli do tej piosenki. Z Zuzą dużo rozmawiamy o filmach i o muzyce, bo to jest nie tylko nasza praca, ale też pasja. Zdecydowanie jednak to nie są najważniejsze tematy w naszym domu.

fot. K. Rainka
Nie chcę pytać o każdą piosenkę z osobna, jednak pozwolisz, że spytam o moją ulubioną „Synku mój”. Czy ten utwór poniekąd to także Twoje osobiste przemyślenia? Jaki był przekaz dla odbiorców?
Ciekawe, to jest również mój ulubiony utwór! Opowiadam w nim o tym, że czasem się w naszym dorosłym życiu gubimy. Stajemy się inni, niż tak naprawdę chcieliśmy być. Podejmujemy błędne decyzje. Rozpętaliśmy jakieś niepotrzebne wojny, z których nie wiemy, jak się wycofać. Wtedy najlepszym wyjściem byłoby cofnąć czas do naszego dzieciństwa i powrócić w objęcia mamy. Po prostu zacząć wszystko od początku.
To Twój pierwszy koncert w Niemczech. Czy występowałeś już za granicą? Czy te koncerty różnią się jakoś repertuarem od tych granych w Polsce?
W sumie bardzo rzadko pokazujemy się poza granicami. Do tej pory zagraliśmy tylko raz w Londynie. Ja podczas koncertów komentuję wiele aktualnych spraw i obawiam się trochę, że poza Polską moje aktualne i momentami dość ostre dowcipy mogą być źle odebrane. Dlatego jest mi trudniej przygotować się do takich koncertów.
Jak wyglądają Twoje plany na przyszłość? Nowa płyta, nowy film?
My zwykle odpuszczamy sobie sezon wakacyjny, w którym jest wiele innych koncertów. Za to już pod koniec sierpnia zaczynam zdjęcia do nowego serialu, do którego razem z żoną napisaliśmy scenariusz. Nie mogę jeszcze zdradzić tytułu ani fabuły filmu. Mogę jedynie powiedzieć, że zagramy w nim razem, z Zuzą Grabowską. Później skoncentruję się na moich muzycznych projektach. Na 18 listopada mamy zaplanowaną premierę nowej płyty „Narnia”. Będzie tu dość dużo nawiązań do książki „Opowieści z Narnii”. Mam nadzieję, że spodoba się ona również w Niemczech.
Dziękuję za rozmowę i powiem krótko, jak w Twojej piosence – WRACAJ!
Pozdrawiam serdecznie Czytelników i mam nadzieję, że kiedyś znów zechcecie posłuchać Domagały w Niemczech…
Rozmawiał Michał Kochański