Mateusz Harasymczuk – ma 30 lat. Po ukończonych studiach na wydziale informatyki Politechniki Poznańskiej pracował w Alegro.pl, później dla Centralnego Ośrodka Informatyki, wtedy przy MSWiA. Jego pasją zawsze były loty kosmiczne, a jego największe marzenie to stanąć na Księżycu. Porzucił pracę w korporacji, by zdobywać niezbędne umiejętności i wiedzę. W tym celu postanowił m.in. studiować Lotnictwo i Kosmonautykę na Wyższej Szkole Oficerskiej Sił Powietrznych w Dęblinie. W międzyczasie ukończył również zarządzanie przestrzenią powietrzną, w Szkole Orląt. Zaczął uczyć się pilotażu statków powietrznych, nurkować w trudnych warunkach, skakać ze spadochronem oraz medycyny taktycznej i ratunkowej. Natomiast jego ulubioną lekturą stały się biografie astronautów. Po rocznej praktyce w Europejskiej Agencji Kosmicznej (ESA) i pomocy przy tematach związanych z Moon Village przyjął kontrakt w ESA w centrum inżynieryjnym i naukowym ESTEC w Noordwijk w Holandii.
Matt, bo tak nazywają go koledzy z branży, bierze udział w wielu różnorodnych projektach badawczych, zwłaszcza w Polsce. Jego firma Astro Tech wraz z firmą Space Garden, Agatą Marią Kołodziejczyk oraz stowarzyszeniem Astronomia Nova została nagrodzona Medalem Kopernikańskim, za budowę na lotnisku w Pile habitatu „LunAres”, analogowego ośrodka symulującego pracę na Marsie i na Księżycu oraz rozwój fundamentów polskiego wkładu w załogowe loty kosmiczne.
T.M.: Co sprawiło, że postanowiłeś porzucić dobrą pracę informatyka, by zostać astronautą? Pamiętasz kiedy to się stało?
Matt Harasymczuk: Ta wizja na siebie dojrzewała we mnie od najmłodszych lat. Jednak dopiero w grudniu 2013, kiedy złożyłem wypowiedzenie w Allegro, postanowiłem zrobić coś w kierunku spełnienia swoich marzeń. Obawiałem się, że jeśli przegapię ten moment to później będę tego żałował. Z początku nikt nie brał mnie na poważnie, ale z biegiem czasu, odbyciu kolejnych szkoleń i konsekwentnej pracy w tym kierunku, uświadomiłem sobie, że to astronautyka jest właśnie moją życiową pasją, a moi bliscy i znajomi zauważyli, że to nie jest tylko chwilowe zainteresowanie.
Od niedawna pracujesz w ESTEC, holenderskim centrum Europejskiej Agencji Kosmicznej. Czym się zajmujesz?
Zacząłem od organizacji warsztatów popularyzujących koncept budowy wioski księżycowej, tzw. „Moon Village”. Przez rok pracowaliśmy z dr Agatą Kołodziejczyk w zespole Advanced Concepts Team, w ESA przy inżynierii biologicznej, hodowli bakterii fotosyntetycznych, hydroponice i aquaponice, spektroskopowym badaniu gruntu i podatności hodowli roślin na wysterylizowanym gruncie symulującym glebę księżycową. Ponadto badaliśmy możliwość tworzenia tkanin i nici z Kombuchy, z bioinżynierowaną frakcją bakteryjną. Później trafiłem do działu inżynierii materiałowej, gdzie miałem za zadanie stworzenie oprogramowania do zarządzania bazą substancji chemicznych i materiałów wykorzystywanych w projektach kosmicznych, budowie rakiet oraz satelit.
Jakie trzeba nabyć umiejętności, aby organizatorzy wybrali właśnie Ciebie do swojej misji kosmicznej?
Astronautów wybiera się z czterech profesji: naukowiec, inżynier, pilot testowy oraz lekarz. Każda z tych profesji jest ogromną dziedziną wiedzy i zgłębianie tajników każdej z nich polepsza Twoje szanse na wybór. Bardzo intensywnie działamy w naszej Ojczyźnie. Staramy się stworzyć program, który pomoże wysłać kolejnego Polaka w kosmos. Uważam, że zbyt dużo czasu minęło od lotu generała Hermaszewskiego.
Elon Musk i jego nowe rakiety otwierają nowe możliwości dla rozwoju podróży po wszechświecie. Jak myślisz, w którym kierunku nastąpi rozwój misji kosmicznych? Polecimy znów na Księżyc, a może na Marsa?
Trend dużych agencji kosmicznych tj. NASA, ESA, Roskosmos, Chińska Agencja Kosmiczna, wyraźnie wskazują na Księżyc, co jest zbieżne z moim marzeniem. Mars może stać się celem wypraw w następnych dekadach, ale na chwilę obecną jest tematem zbyt śmiałym. Uważam, że to dobry krok aby najpierw osiedlić się na naszym naturalnym satelicie, gdzie w razie problemów powrót będzie trwał 3 dni, podczas gdy z Marsa droga powrotna zajęłaby cały rok. Myślę, że jako cywilizacja jeszcze nie jesteśmy na to gotowi. Promieniowanie, komunikacja, dojrzałość eksploracyjna, systemy podtrzymywania życia i technologia rakietowa… Jest jeszcze wiele rzeczy, które wymagają dopracowania przed podjęciem tak ambitnego kroku.
Ostatnio wiele mówi się o firmie Space Garden i grupie naukowców skupionych wokół dr Agaty Kołodziejczyk, którzy na lotnisku w Pile wybudowali habitat LunAres. Czym jest habitat? Jakie badania możecie w nim przeprowadzać?
LunAres jest to baza kosmiczna prowadząca badania i symulacje misji kosmicznych. Nazwa pochodzi od zbitki słów Luna – Księżyc i Ares – Mars. Na chwilę obecną jest to poza laboratorium badań medycznych w Moskwie, jedyna tego typu baza w Europie i jedna z sześciu na świecie. Aktualnie przeprowadzamy badania dotyczące subiektywnej percepcji czasu, czyli nad wpływem czasu na nasz mózg i organizm. Kolejne badania, to praca nad lampami fizjologicznymi, które pozwalają łagodzić i leczyć efekt „jetlagu”, czyli efektu zmęczenia związanego z przesunięciami w czasie i długości trwania doby. Badamy również zmiany rytmu cyrkadianowego i jego manipulację. Osobiście najwięcej czasu pracuję nad zautomatyzowanym systemem zarządzania habitatem oraz analizowania danych. “habitatOS”, bo tak nazywa się system jest przedmiotem również mojego doktoratu.
Warto zaznaczyć, że nasze badania są w pełni finansowane ze środków prywatnych, głównie przez sponsora i strategicznego udziałowca firmy Space Garden, choć wciąż poszukujemy różnych form dofinansowania. Oczywiście w tej sytuacji nie jesteśmy w stanie konkurować z bazą amerykańską na Hawajach, ale koncentrujemy się na badaniach naukowych, których nie robi nikt inny. Nasz habitat to laboratorium badań inżynieryjnych, aquaponicznych, zajmujemy się hodowlą roślin, czy owadów mogących stanowić pożywienie. Jako pierwsi na świecie przeprowadziliśmy misję z niepełnosprawną osobą. Przecież podczas pobytu na Marsie może zdarzyć się wypadek. Badaliśmy ergonomię habitatu, interakcję z systemami robotycznymi, dynamikę grupy oraz interfejs człowiek-komputer.
W tym roku planujemy w naszym habitacie 6 kolejnych misji badawczych. Jest to projekt naprawdę międzynarodowy. Dotychczas współpracowaliśmy z ludźmi z 28 krajów.
Brałeś udział w kilku misjach organizowanych w LunAres. Jak się czuje człowiek odcięty całkowicie od świata, powierza, światła, a kontakty z ludźmi ma ograniczone?
Wszystko zależy od naszego nastawienia i stopnia zaangażowania. Ja tworzyłem ten projekt praktycznie od podstaw od budowlanki, poprzez okablowanie, aż po instalacje skomplikowanych sensorów. Habitat traktuje jak moje dziecko, dlatego cieszę się z każdego dnia, który w nim spędzam. Jeśli chodzi o zmianę na czas księżycowy, to można się momentalnie przestawić, podobnie jak podczas podróży po świecie. I chodź dziwnie to zabrzmi, podczas misji czas ziemski wydawał nam się całkowicie nienaturalny.
Wydaje się Tobie, że Polak ma szanse aby polecieć w kosmos?
Zanim tak się stanie mamy jeszcze bardzo dużo do zrobienia i wiele lat ciężkiej pracy przed nami. Co nie zmiania faktu, że będziemy kontynuowali swoją misję. Nie ukrywam, że takie przedsięwzięcie wymaga także poparcia politycznego i większego zaangażowania finansowego. Trzeba więc uświadomić sobie jakie korzyści płyną z human spaceflight. Ile technologii, które wykorzystujemy na co dzień zawdzięczamy rozwojowi w tym obszarze. To jest bardzo długi temat, który będę prezentował w czerwcu, podczas poznańskiej konferencji TEDx. Badania i misje kosmiczne umożliwiają w ogromnym stopniu rozwój ludzkości tu, na Ziemi, a wg analizy ESA, każde euro zainwestowane w przemysł kosmiczny zwraca się pięciokrotnie. Obszary które najczęściej korzystają z tych technologii to geodezja, rolnictwo, ratownictwo morskie i górskie, telekomunikacja, medycyna, przemysł lotniczy itp.
Pewien inżynier pracujący w JPL, w NASA, pracował przy projekcie który kosztował 900 mln USD. Był to satelita dzięki, któremu można przewidywać powodzie, czy susze. Z tych danych od kilku lat nieodpłatnie korzysta ponad 150 państw na całym świecie, również te w Afryce. Wykorzystywane są głównie przy planowaniu upraw w rolnictwie. Dla porównania według obliczeń, za kwotę 900 mln. dolarów można wyżywić Afrykę tylko przez jeden dzień. Dlatego też misje kosmiczne są fundamentem dla rozwoju całej naszej cywilizacji.
A jakie plany na najbliższą przyszłość ma Matt Harasymczuk?
Pod koniec marca 2018 bronię pracę magisterską na Wyższej Szkole Orląt w Dęblinie, gdzie moim promotorem pomocniczym jest gen. Mirosław Hermaszewski. Tematem pracy jest „Proces szkolenia astronautów do długotrwałych misji oraz spacerów kosmicznych”. Zacząłem wstępnie pracować nad doktoratem, który po części mógłbym realizować w Europejskiej Agencji Kosmicznej (ESA).
Mam zamiar pracować dalej nad habitat OS, jak i nad aquaponiką. W tym roku planuję ukończyć szkolenie na pilota i uzyskać kolejne uprawnienia lotnicze. Poza tym chcę osiągnąć kolejne stopnie szkolenia nurkowego, tj. nurkowanie podlodowe oraz we wrakach. Mam również do dokończenia certyfikację na nurka ratownika. W trakcie tego roku planuję także podróż na Spitsbergen i udział w misji badawczej na Grenlandii, a później Kanadyjskiej Arktyce. Chcę się kształcić nie tylko naukowo, ale również zdobywać umiejętności operacyjne i ćwiczyć jak radzić sobie w ciężkich warunkach. Głęboko wierzę, że każde nowe doświadczenie, to kolejny krok w realizacji mojego marzenia – lotu w kosmos.
Dziękuję i mam nadzieję, że zobaczymy się, w Darmstadt, w należącym do ESA, Europejskim Centrum Sterowania Lotów Kosmicznych ESOC.
Owszem, kusi mnie aby odwiedzić ESOC. Chwilowo jednak jestem nieco ograniczony czasowo. Częściowo przez plany, o których wcześniej wspomniałem, jak również na fakt, iż właśnie zostałem ojcem małej Aleksandry Gabrieli. W przyszłości jednak jest to całkiem realne. Do zobaczenia!
Rozmawiał Michał Kochański
Magazyn Polonijny Twoje Miasto Nr. 51, kwiecień-maj 2018